Sztuka Szkic architektoniczny – sztuka sama w sobie Mimo że postęp technologiczny pozwala na sprawne tworzenie planów architektonicznych za pomocą rozlicznych programów, twórcy budowli wciąż rozpoczynają swą pracę od odręcznych szkiców. Szkice te są jednak nie tylko narzędziem, bezosobowym rysunkiem technicznym, popisem umysłu ścisłego i zimnym planem działania, od którego rozpoczyna się późniejsza kreacja. Spełniają one wszelkie kryteria, by być uznawane za sztukę, którą w istocie są. Zabawa perspektywą, gra światłocienia, malarskość, minimalizm bądź rozmach, zdecydowana bądź delikatna kreska, kolor albo jego brak – to wszystko zachwyca jako kompozycja artystyczna. Szkic architektoniczny to najszybsza metoda uwieczniania pomysłów, zanim wymkną się pamięci, jest to także najbardziej osobisty moment kreacji. To tu, na papierze, wszystko się rodzi. To od kartki i ołówka tak naprawdę zaczyna się budowanie, i to właśnie dzięki szkicowi możemy przypatrzeć się procesowi twórczemu od podszewki oraz dostrzec w architekcie artystę. W dziele zatytułowanym “O architekturze ksiąg dziesięć”, napisanym przez Witruwiusza w I wieku przed naszą erą, podkreślone jest ogromne znaczenie tworzenia szkicu architektonicznego, nazwanego tam scenografią. Witruwiusz wskazuje na potrzebę kreowania szkiców jako rzutów i przekrojów z wyraźnie zakrojoną perspektywą. Wiele wieków po nim kwestią tworzenia architektonicznych planów zajęli się budowniczowie późnego średniowiecza. To w czasach, gdy w architekturze królował gotyk, sztuka planowania w postaci tworzenia odręcznych szkiców stała się nobilitująca, bowiem wymagała nie tylko talentu i kreatywności, ale też ogromnej wiedzy technicznej. Wszak to właśnie w gotyku powstawały najbardziej – wydawałoby się – niemożliwe do zbudowania niebosiężne katedry. Jednakże tworzenie szkiców architektonicznych zawsze wymykało się założeniom stylistycznym danej epoki, wszak prawidła fizyki i fundamentalne założenia konstruowania są ponadczasowe. Różne są za to style indywidualne. Można powiedzieć, że tworzenie szkicu jest czynnością niejako intymną, szkic jest pierwszą egzemplifikacją ulotnej myśli, która za pomocą pióra czy ołówka w pierwszym odruchu twórczym z impresji przekształca się w podwaliny przyszłego dzieła. Kreska architekta jest jego znakiem rozpoznawczym, lecz jest to znak wpleciony w prosty, zrozumiały architektoniczny język. Dlatego pośród wielu szkiców tak łatwo odnaleźć te wykonane między innymi przez Zahę Hadid, Le Corbusiera czy Daniela Libeskinda, twórcę ZŁOTEJ 44. Analiza tych szkiców może pomóc zrozumieć nie tylko to, co stało się fundamentem koncepcji, lecz także poprowadzić przez kolejne etapy konstruowania budynku. Szkice same w sobie, oderwane od kontekstu swojej użyteczności, są też sztuką, działają na zmysł estetyczny odbiorcy, przykuwają uwagę kompozycją, doborem kolorów, techniką konstruowania warstw, operowaniem światłem, siłą ekspresji. Najprościej ujmując – są miłe dla oka, zwracają uwagę walorami artystycznymi, przykuwają wzrok kunsztem, elegancją bądź intrygującym chaosem, szlachetnością bądź krzykliwością barw, przyciągają mocą artyzmu. Już sam wielki Le Corbusier uważał, że szkic architektoniczny ma pełnić rolę fundamentu, na bazie którego wywołuje się efekt estetyczny, wrażenie oczarowania. A szkice niektórych architektów naprawdę potrafią oczarować do głębi.